Logowanie






Nie pamiętam hasła

Ostatnie felietony

Odtwarzanie turniejów i ćwiczeń wojennych dzisiaj

images/stories/konno_w_boju/1.jpgOdtwórstwo wydarzeń historycznych ma długą historię - dłuższą niż historia turniejów! Znamy dziś zapisy kronikarskie ...
Read More ...

Memento Mori [CZ. 1]

Czyli jak dobrze "polec na polu chwały" Nikt chyba nie zaprzeczy, że wojnie towarzyszy nieodłącznie śmierć. Większość zgodzi się zapewne również z...
Read More ...

Nawet gęby mają niemieckie...

Po co chodzimy na rekonstrukcje historyczne? "Nawet gęby mają niemieckie" – z takim określeniem "podchmielonego" widza spotkałem się sweg...
Read More ...

Żołnierze, aktorzy i odtwórcy [CZ. 2]

Zapraszamy na drugą część artykułu Jonah'a Begone opisującego związek serialu "Kompania Braci" z rekonstrukcją historyczną. W tej części autor analizu...
Read More ...

Żołnierze, aktorzy i odtwórcy [CZ. 1]

Zapraszamy do lektury pierwszej części artykułu Jonah'a Begone, snującego rozważania o granicach między aktorstwem, odtwórstwem a byciem prawdziwym żo...
Read More ...

Najnowsze ogłoszenia

Kanały RSS

Wyświetl nasze newsy u siebie!
RSS 1.0
RSS 2.0
Żołnierze, aktorzy i odtwórcy [CZ. 2]
Oceny: / 7
KiepskiBardzo dobry 
Wpisał: Jonah Begone   
24.09.2007.

Od aktora do żołnierza dla Kompanii BraciZapraszamy na drugą część artykułu Jonah'a Begone opisującego związek serialu "Kompania Braci" z rekonstrukcją historyczną. W tej części autor analizuje obóz szkoleniowy prowadzony przez oficera USMC w stanie spoczynku dla aktorów grających główne role w tej produkcji filmowej.

Fragmenty kursywą są moje, tylko po to abym miał pewność, że zrozumiecie o co mi chodzi. Czy aktorzy naprawdę "zasłużyli na swoje skrzydła?". Sami zdecydujcie.

Dwutygodniowy obóz szkoleniowy prowadzony przez kapitana Dale'a Dye, USMC w stanie spoczynku

Od aktora do żołnierza dla "Kompanii Braci"

Na długo przed pierwszym dniem na planie "Kompanii Braci", producenci Tom Hanks i Steven Spielberg oraz koproducent Tony To doszli do porozumienia, że przedstawienie historii Kompanii Eeasy zgodnie z prawdą historyczną jest sprawą najwyższej wagi. W tym momencie do ekipy dołączył jako konsultant wojskowy kapitan Dale Dye, USMC w stanie spoczynku, jako osoba odpowiedzialna za transformację aktorów w żołnierzy oraz pomoc reżyserom w "zrobieniu tego porządnie" z militarnego punktu widzenia.

Po pełnej karierze w US Marines zawierającej pewne doświadczenie bojowe w Wietnamie i Bejrucie, kapitan Dye udał się do Holywood. Jako odwieczny entuzjasta filmów wojennych, kapitan Dye jest zdania, że to co często uchodzi w filmie za walkę, jest jak on to nazywa "kompletną bzdurą i hańbą!" Wyruszył więc na misję, aby zmienić ten stan rzeczy poprzez oferowanie swoich usług każdemu reżyserowi, który będzie chciał słuchać, by w końcu dostać angaż u Olivier'a Stone przy produkcji "Plutonu", co zapoczątkowało jego drugą karierę. Jako że pracował już ze Spielberg'iem przy "Szeregowcu Ryan'ie", jego wybór do pracy przy "Kompanii Braci" był naturalny. Opisując swoją rolę jako "militarnego guru" na planie, kapitan Dye powiedział, że jego zadaniem jest "wyszkolić tych aktorów na prawdziwych spadkobierców, by uczynić honor prawdziwym ludziom Easy Company – tym, którym zawdzięczamy wiele jako świat dzisiaj – poprzez właściwe ich zagranie, z właściwymi honorami i gracją". Dodatkowo prócz swej roli doradcy wojskowego, kapitan Dye pojawił się na ekranie jako pułkownik Sink, dowódca 506 Pułku Piechoty Spadochronowej 101 Dywizji Powietrzno Desantowej.

Od aktora do żołnierza dla Kompanii BraciAktorzy wzięli udział w wyczerpujacym dwutygodniowym obozie szkoleniowym, gdzie uczyli się podstaw, od tego jak nosić mundur i stać w postawie zasadniczej, do zaawansowanych taktyk polowych i szkolenia spadochronowego. Przeciętnie dzień trwał 16 godzin zaczynając się o 5 rano niezależnie od pogody męczącą gimnastyką i biegiem na 3 do 5 mil, za którymi szły godziny szkolenia taktycznego, zawierającego wiedzę z obsługi broni oraz przygotowania do skoków. Ludzie jedli dwa razy dziennie, jeśli nie zawiedli kapitana Dye. Były też operacje nocne, kopanie okopów i służba wartownicza, czołganie przez błoto, sen na zimnej i mokrej ziemi, brak przysznicy. Punktem kulminacyjnym obozu był wyjazd do bazy RAF Brize Norton – terenu szkoleniowego brytyjskich spadochroniarzy, gdzie aktorzy oddali skok z 15 m wieży i zasłużyli swoje skrzydła.

W czasie szkolenia kładziono nacisk na życie jak w latach 40-tych. Nowoczesny język był zabroniony, a ludzie znali się po imionach odgrywanych ról. Prawdziwe i imiona uległy zawieszeniu. Dużym wkładem do produkcji był kasting i ekipa odpowiadająca charakterem do ról. Pod koniec pierwszego tygodnia szkolenia, aktorzy byli "tak wyizolowani, tak zależni od siebie nawzajem, że aby przetrwać musieli odsunąć swoje prawdziwe ja i stać się swoimi postaciami".

Kapitan Dye wierzy, że podstawą jest bycie twardym dla aktorów w czasie obozu szkoleniowego, ponieważ "Żaden aktor, który nie przeszedł mili czy dwóch w wojskowych butach, nie może odpowiednio zagrać emocji i psychiki żołnierza. Aby osiągnąć zbliżenie do prawdy ważne jest, aby ci ludzie mogli powiedzieć 'Pamiętam co to wyczerpanie, bo byłem wyczerpany. Pamiętam co to znaczy wziąć kogoś na muszkę, bo już to robiłem. Rozumiem jak to jest ślizgać się w błocie, będąc całkowicie brudnym i śmierdząc jak koza, ponieważ tam byłem.' To było właśnie życie jakie wiedli ci ludzie w czasie II Wojny światowej i jeśli nasi aktorzy tego doświadczą, będą mogli tylko pokazać prawdę."

Ważną częścią dnia była "pauza", z reguły po kolacji, kiedy aktorzy mieli okazję bez skrępowania zadawać pytania takie, jak np. "Jakie to uczucie dostać zastrzyk z morfiny?", "Jak wygląda szrapnel?" czy "Jak to jest gdy kolega zostaje zabity tuż obok ciebie?". Było to bardzo istotne dla aktorów, by mogli zrozumieć życie w walce. Kiedy kapitan Dye zapytał aktorów, co sądzą o tym ostatnim pytaniu, okazali spodziewany smutek i odrętwienie. Kapitan odpowiedział: "To jedyna słuszna odpowiedź: czujesz uniesienie i radość, bo to nie byłeś ty. A ta chwilowa euforia powoduje poczucie winy tego, który przeżył – jesteś szczęśliwy, że twój kumpel dostał kulkę a nie ty, nawet jeśli to najlepszy kumpel. To ten rodzaj zrozumienia, który pozwala ludziom przejść jakoś przez część tego wszystkiego związaną z walką i to właśnie pokazuje się na ekranie."

Od aktora do żołnierza dla Kompanii BraciPod koniec obozu, aktorzy przeszli niecodzienną przemianę. Dye mówi, że "zrozumieli upór, niewygody, dyscyplinę oraz jak zmuszać siebie, by robić więcej niż to, do czego kiedykolwiek byliby zdolni. Nabrali dumy i zaczęli zdawać sobie sprawę, do czego są zdolni zwykli ludzie. Zgubili gdzieś strach przed bronią i mundurami. Zrozumieli jak to jest żyć razem w braterstwie i naprawdę stali się braćmi."

Odpowiedzialność kapitana Dye nie kończyła się na aktorach. Mając "zielone światło" od producentów, by uczynić film bardziej prawdziwym, a nie ładnym, Dye miał baczenie na wszystko – od detali munduru do rozmiarów eksplozji konkretnego granatu lub pocisku z uwzględnieniem faktu, że "II Wojna światowa nie była tak zaawansowana technologicznie jak dzisiejsza. Powrót do korzeni - do zabijania oko w oko, bez łączności radiowej, w pełni automatycznej broni i pocisków kierowanych jak dziś."

Pomoc przy tworzeniu "Kompanii Braci" była bardzo pożytecznym doświadczeniem dla kapitana Dye. "To rzadkość mieć możliwość zrobić coś, co wywiera duży wpływ, co zostawia jakąś spuściznę, a Kompania Braci jest takim projektem. Dzięki niej widzowie zaczynają doceniać nadludzką ofiarę, jaką uczynił żołnierz amerykański podczas II Wojny światowej, przez co świat jest dziś tym, czym jest. Pokój i wolność jakim cieszy się dziś większa część świata, jest bezpośrednim wynikiem służby i poświęceń ludzi z Easy Company i im podobnych. Wierzę w głębi mego serca, że możemy sprawić, by publika to zrozumiała. A jeśli nam się to uda, zapalimy pochodnię dla kolejnego pokolenia i to jest ważne dziedzictwo."


Od aktora do żołnierza dla Kompanii BraciW ramach tego krótkiego filmu fabularnego, pokazano wiele aspektów wyczerpania i znużenia w czasie obozu szkoleniowego. Jestem całkiem pewien, że słyszałem komentarze aktorów o tym, jak byli szczęśliwi gdy dobiegł on końca. Ale wiem więcej – jest w tym jeszcze drugie dno. Wyraźnie pamiętam jak ostatniego, trzynastego tygodnia szkolenia w USMC byłem pełen obaw w związku z jego zakończeniem. Ludzie gapili się na mnie gdy to przyznałem. Szkolenie zapewniało porządek, zadania, harmonogram i cel – tak trudny jak mogło. Zawiązałem przyjaźnie i robiłem rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłem. Większość z nas patrzyła w przód, na dumę uzyskania tytułu Marine. Co było przed nami? Nie byłem pewien i ze względu na ludzką naturę, było to trochę niepokojące.

Nie wiem który, o ile którykolwiek z aktorów przeszedł przez prawdziwy obóz szkoleniowy Sił Zbrojnych USA, ale sądzę że niektórzy z nich przegapili w pewien sposób okazję udziału w obozie Dale'a Dye. Przypuszczam że było to niepowtarzalne doświadczenie w ich życiu i że wspominają je dobrze, być może do tego stopnia, że chcieli by to kiedyś powtórzyć.

Czy się mylę? Hej – jeśli jesteś jednym z aktorów z obozu szkoleniowego do "Kompanii Braci", który natknął się na ten artykuł, napisz do mnie i daj mi znać.

A do Was rekonstruktorzy – jeśli obóz jest potrzebny by zmienić aktorów w przekonywających żołnierzy (a zgadzam się z Dale'm Dye że jes potrzebny), być może jest on także konieczny by zmienić cywili w przekonywających rekonstruktorów żołnierzy.

Kto się pisze?

STRONA WWW JONAH'a BEGONE

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »